[#FA] Rozmowa z Łukaszem Błaszczykiem

"Reprezentacja jest obecnie na takim etapie obycia z trudnymi meczami, że jest w stanie awansować do MŚ"

Czas czytania ±4 minuty


Jakub Drożdż, Polish Football Almanac: -Proszę opisać swój debiut w reprezentacji?

Łukasz Błaszczyk, reprezentant Polski w futsalu: -Było to w 2011 roku, a z tego co pamiętam pierwsze minuty dostałem w meczu towarzyskim z reprezentacją Portugalii. Jak ten mecz wspominam? Jako mocno emocjonalne wydarzenie. Jako zawodnik chyba tylko Michał Kubik z niedawnego zgrupowania pamięta również tamten mecz.

 

-Trenerem był wtedy Klaudiusz Hirsch. Jak jego Pan wspomina?

-Trenera Hirscha znam przede wszystkim z czasów akademii (Akademia FC Pniewy, dawniej Akademia Słowa Poznań). Na pewno jako młody człowiek miałem to szczęście, że trafiłem na ówczesne czasy, na trenera 'top' z polskiej ligi. Klaudiusz Hirsch jest bardzo dobrze przygotowany merytorycznie do swojej pracy. To pomogło mi w ukształtowaniu siebie, w pierwszych krokach futsalowej przygody.

 

-W zeszłym roku wrócił Pan do kadry po dłuższej przerwie. Jak układa się współpraca z obecnym selekcjonerem?

-I tu znowu powtórzę, że kolejny raz mam to szczęście trafiając na trenera, który jest najlepszy w swoim fachu. Trener Korczyński jest człowiekiem, którego wizja futsalu sięga daleko do przodu i nie łatwo jest go dogonić. Jego zdolność zapamiętywania i analizowania sytuacji wszelakich jest imponująca. Na pewno jest to dla mnie bardzo pouczające doświadczenie jako dla zawodnika, ale również jako trenera. Myślę, że współpraca jest przede wszystkim profesjonalna.

 

-Który swój mecz w kadrze uważa Pan za najważniejszy i dlaczego?

-Osobiście, to uważam za najważniejszy jest każdy poprzedni mecz, każde poprzednie zgrupowanie. Bo to one mogą pozwolić na ewentualne kolejne powołanie. Nie można bazować na przeszłości. Ona buduje, ale nie powinna stwarzać drogi na skróty. Uważam, że powołanie do reprezentacji kraju jest swoistą nagrodą za ciężką pracę. Natomiast już na samym zgrupowaniu wszystko zaczyna się od początku i na nowo trzeba udowadniać w każdym kolejnym treningu swoją przydatność.

 

-Z kim w reprezentacji zżył się Pan najbardziej?

-Mam nadzieję, że z każdym po trochu mam dobre relacje. Każdego zawodnika szanuje i staram się wspierać jak tylko potrafię na treningu i w meczach. Zawsze miałem dobre relacje ze swoimi konkurentami, gdyż wychodzę z założenia, że bramkarze to odrębna historia w futsalowych zespołach. U nas potrzeba bardzo dużej konkurencji w bardzo dobrych relacjach.

 

-Jak wygląda sytuacja w kadrze po trzech tegorocznych meczach w eliminacjach do Mistrzostw Świata, które odbędą się w 2024 roku?

-Pojawiło się wiele nowych twarzy. Kadra do tej z Mistrzostw Europy (ze stycznia) różni się o kilka ciekawych, dobrze prosperujących nazwisk. Trener stara się ten stosunkowo krótki czas między mistrzostwami, a kolejnymi eliminacjami wykorzystać optymalnie i przygotować drużynę na najważniejszy mecz w marcu przeciwko reprezentacji Azerbejdżanu.

 

-Czy po raz drugi w historii awansujemy na światowy czempionat?

-Myślę, że w 'nowożytnych' mistrzostwach będzie teraz ten pierwszy raz. Unifikacja tego sportu oraz powszechny profesjonalizm powoduje, że droga na Mistrzostwa Świata w futsalu jest niezwykle trudna. Ale nie znaczy, że niemożliwa. Reprezentacja Polski jest obecnie na takim etapie obycia z trudnymi meczami, że jest w stanie awansować na tej trudnej i długiej ścieżce.

 

-Jest Pan również trenerem bramkarek w kadrze kobiet. Proszę powiedzieć jak do tego doszło?

-Swego czasu trener Weiss zadzwonił do mnie z taką propozycją. Czasami pomagałem w drużynie kobiecej na UAM Poznań, jak również reprezentowałem uczelnie na przeróżnych imprezach sportowych. Tak się potoczyły sprawy, że od ponad 6 lat kształtujemy, razem jeszcze z Samuelem Janią i Wojtkiem Weissem, ten kawałek reprezentacyjnej historii pod szyldem PZPN.

 

-Z jakimi największymi wyzwaniami mierzy się Pan w tej roli?

-Trudno jest wymagać od dziewczyn najwyższego profesjonalizmu, kiedy liga krajowa nie trwa w pełni roku. Wymaga to dużej pracy własnej dziewcząt oraz wielkiej determinacji w dążeniu do celu. Na pewno sztuka wydobycia wszystkiego, tego co najlepsze w krótkim czasie jest niełatwa do osiągnięcia.

 

-Dlaczego tak mało polskich futsalistek gra za granicą?

-Trzeba by zapytać pań, ale stan rzeczy ma się podobnie w futsalu mężczyzn. Dlaczego tak jest? Nie wiem. Ja w wieku 37 lat tego nie zrobię. Ale każdego młodego zawodnika czy zawodniczkę będę zachęcał do spróbowania swoich sił zagranicą. I przede wszystkim trzeba łapać okazję. To nie jest tak, że jak w jednym roku przyjdzie oferta, to w następnym też na pewno będzie. Piłka jest zmienna, raz się ma formę, raz nie. Trzeba umieć wykorzystać okazję, a potem czerpać dla podniesienia swojej jakości jak najwięcej.

 

-Która z obecnych kadrowiczek ma największe szanse na grę w dobrym, zagranicznym klubie?

-Myślę, że bramkarka Dominika Dewicka, jest zawodniczką, która poradziłaby sobie z marszu w drużynie hiszpańskiej, portugalskiej, czy włoskiej. Jest też kilka zawodniczek z pola, które mają potencjał do grania poza granicami kraju. Ale to one same muszą się do tego przekonać i podjąć taką decyzję.

 

-Dziękuję za rozmowę!

 

Data rozmowy: 20/11/2022

Źródło zdjęcia: www.pzpn.pl

Zobacz także (po ang.): Łukasz Błaszczyk


Zostań współtwórcą naszego serwisu
Wesprzyj nas na patronite.pl
Jak to zrobić? Przeczytaj TUTAJ
Kup nam kawę
na BuyCoffee.to
Skomentuj nasze wywiady
w mediach społecznościowych

INSTAGRAM

FACEBOOK

X / TWITTER


Sprawdź szczegółowe statystyki
i analizy w części anglojęzycznej
⇑ DO GÓRY ⇑